Robienie interesów w Polsce i Radomiu

TOHO/Aktualności/Robienie interesów w Polsce i Radomiu

Wywiad przeprowadzony w lipcu 2017 r. z Panem Daisuke Saito – Prezesem firmy TOHO Poland Sp. z o.o. z okazji 15 lecia istnienia firmy:

 

Firma Toho świętuje 15-lecie działalności w Radomiu i Polsce. Zapewne niektóre obyczaje w polskim biznesie były dla pana zaskoczeniem. Jak pan zapamiętał początki?

Od 1997 roku moja japońska firma Toho Industrial poszukiwała miejsca na budowę fabryki. Rozważaliśmy takie kraje jak Indie, Chiny, Polska, Tajlandia. Szczegółowo przyglądaliśmy się zaletom i wadom inwestowania w tych wszystkich krajach. W końcu bez większego wahania stwierdziłem, że Polska, to jest to właściwe miejsce. Dobrym miejscem było też miasto Radom, bo w Kielcach jest nasz główny klient. Decyzję o otworzeniu fabryki w Polsce podjęliśmy w 1999 roku, a jej działalność zaczęła się w roku 2002. Na początku naszej działalności w Polsce największym zdziwieniem dla mnie było to, że gdy zamawialiśmy różne usługi, części trudno było zorganizować terminowość wykonania takich usług. Zawsze słyszałem, że usługa będzie wykonana na jutro, ale jutro zazwyczaj nie udało się zrealizować zamówienia. Kiedyś zapytałem kogoś, dlaczego mówi mi, że coś będzie jutro, skoro nie udaje się dotrzymać terminu. Usłyszałem w odpowiedzi: skoro bym panu powiedział, że za miesiąc, albo, że nie wiem, to pewnie nie spodobałoby się to panu i znalazł by pan innego dostawcę. W Japonii terminy realizacji i procedury są bardzo skrupulatnie przestrzegane. Nie ma mowy o „poślizgach”. Dla menadżerów z mojego kraju ciężko jest się przyzwyczaić do tego, że coś ma być, a w końcu tego nie ma.

Jak pan ocenia wiedzę, kompetencje, czy efektywność polskich robotników? Pewnie jeszcze w tej kwestii w Polsce jest sporo do zrobienia.

Już na początku naszej obecności w Radomiu zauważyłem, że Polacy to ludzie ciężko pracujący i bardzo inteligentni. Po 15 latach i po różnych doświadczeniach nasza firma przeszła pozytywne zmiany. Zmieniło się też wiele w polskiej gospodarce, ale też gospodarka europejska jest obecnie w bardzo dobrej kondycji. W Polsce są coraz wyższe standardy. Problem „zrobimy to jutro” jest już znacznie złagodzony. Poziom realizacji zadań jest dość podobny do tego, który obowiązuje w Anglii, Japonii. Polacy to w dużej mierze katolicy i stąd zapewne wynika duża samodyscyplina pracowników. Wielu z naszych pracowników jest z nami od początku, są przywiązani do swojej firmy i miejsca pracy. Zauważamy jednak coraz większą rotację, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Oni dostrzegają wiele możliwości, na przykład możliwość wyjazdu i pracy w swoim zawodzie za granicą, są bardziej podatni na zmiany, ryzyko. Ale ja to rozumiem i doceniam również udział tych osób w rozwoju naszej firmy. Szkolenie pracowników w naszej firmie w Tajlandii trwa trzy razy dłużej niż w Polsce.

Czy w planach są kolejne inwestycje w Polsce, w Radomiu?

Gdy zaczynaliśmy działalność w Radomiu firma zatrudniała 30-40 pracowników, teraz zatrudniamy 170 osób. Rozpoczynaliśmy z 10 prasami, teraz mamy ponad 150 maszyn na hali. W 2016 zmieniliśmy lokalizację z ulicy Kozienickiej na Samorządową, ale chcemy pozostać w Radomiu. Mamy jeszcze trochę miejsca na hali produkcyjnej, zmieści się jeszcze trochę maszyn. Przewidujemy wzrost zamówień. Mamy klientów na całym świecie, nie tylko w Europie. Sytuacja firmy jest bardzo dobra, będziemy rozwijać zakład.

Czy przybysz z Kraju Kwitnącej Wiśni jest w stanie przyzwyczaić się do polskiej kuchni, czy też tęskni za sushi?

Polską kuchnię można szybko polubić. Uwielbiam stek z karkówki, oczywiście polskie pierogi. Przez wiele lat byłem wierny jednej marce polskiego piwa, ale zmieniłem upodobania na piwo konkurencyjnej, ale polskiej kompani piwowarskiej.